piątek, 8 marca 2013

Control freak, czyli jak zaoszczędzić (lub nie) w zorganizowany sposób.

Siema, dawno się nie widzieliśmy *zgrabnie omija temat i przechodzi do sedna postu*

Już dawno temu doszłam do wniosku, że coś jest ze mną nie tak, a studia tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Mam różne obsesje i kompulsje (pozdrawiam oglądanie nudnych seriali tylko po to, żeby je skończyć i żeby szlag mnie nie trafił). Moim ostatnim "wybrykiem" jest liczenie pieniędzy. Bardzo skrupulatne.
Jeśli jesteście na tym punkcie zafiksowani, tak jak ja, to (jeszcze) nic na to nie poradzę. Jeśli zaś jesteście w miarę znośni, a jedynie chcecie zacząć kontrolować (w rozsądny sposób) swoje wydatki, zapraszam do zapoznania się z przykładowym arkuszem excelowskim:
(ej, serio, w realu jestem fajna)


Nałożone okienka to magia painta, żeby było jasne.
a) część na samej górze przeznaczyłam na tzw. "grube". Każdy większy przychód, taki jak kasa z urodzin, wypłata, czy też bardzo optymistycznie uwzględniona w arkuszu wygrana w totka za rok. Innymi słowy, wszystkie papierki. Wydatkami są tu tylko większe zachcianki i przeznaczanie kasy na przeżycie.
b) nieco niżej widzimy tygodniówkę. Jestem chora na głowę i założyłam sobie, że będę wydawać 10zł tygodniowo. Plus jest taki, że nie jadam już w McSyfie (zapraszam do przeczytania notki Dobi n/t nowej kanapki) i staram się kompletować śniadania do szkoły w Biedronce :) Jakoś się udaje, chyba, że muszę wydać majątek na ksero :/
Nie wydaję za to na wódę i narkotyki, to tylko głupawy obrazek, a tak w ogóle to kocham polski rząd.
c) ostatnia rubryczka to kubek, do którego wrzucam miedziaki (z których w końcu zbiera się "papierkowa" kwota)

A tak w ogóle, to zbieram na wakacje, dlatego ta cała szopka, no.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz